+2
pierscien 21 grudnia 2016 12:41
Zapraszamy do relacji z czwartej części naszej podróży po RPA oraz Tajlandii. Poniżej relacja z 20 godzinnej przesiadki w Dubaju.

Link do części pierwszej: Kruger Park: https://pierscien.fly4free.pl/blog/2588/podroz-marzen-cz-1-kruger-park/
Link do części drugiej: Cape Town: https://pierscien.fly4free.pl/blog/2636/podroz-marzen-cz-2-cape-town/
Link do części trzeciej: Nurkowanie z rekinami: https://pierscien.fly4free.pl/blog/2642/podroz-marzen-cz-3-nurkowanie-z-rekinami/

Z Durbanu wylatujemy w środę (30.11) wieczorem. W Dubaju lądujemy ok. 5 nad ranem czasu lokalnego, za nami 8 godzinny lot. Kolejny odcinek do Bangkoku mamy o 22:30, nie pozostaje nam nic innego jak wyjść na miasto. Kupując bilety lotnicze specjalnie wybraliśmy opcję z długim postojem - była to idealna okazja sprawdzić czy warto tu kiedyś wrócić....



Ze względu na wczesną godzinę (5:30), przed wyjściem na miasto spędzamy (dosypiamy) jeszcze krótki czas na lotnisku aby wytrzymać cały dzień na nogach. W Dubaju możesz robić tak naprawdę wszystko: Skok na bungee, jazda na nartach po śniegu(!), snowboard na pustyni czy safari na wielbłądzie - co tylko chcesz. My zdecydowaliśmy się na dwie atrakcję: Burj Khalifa -czyli wjazd na największy budynek na świecie oraz wizytę w Aquparku (Aquawenture Dubai).



Jadąc z lotniska do najwyższego budynku na świecie, mamy wrażenie jakbyśmy jechali przez jeden wielki plac budowy. Poza wieżowcami, ukończonymi lub wykańczanymi dopiero, widać fundamenty pod kolejne budynki. Co ciekawe na ulicach kompletnie nie ma ludzi.... Ze stacji metra (Burj Khalifa) dojście pod Burji Khalife, zajmuje 30 minut. Idziemy cały czas jakimiś przejściami nad ulicami - oczywiście z maksymalnie ustawioną klimatyzacją. Ciekawym pomysłem w metrze jest podział pociągu na dwie strefy: Standard oraz Gold Class. Zamiast siedzeń są tam fotele. Bilet dobowy kosztował nas ok. 20zł.



Pierwsze skojarzenie z Dubajem które kojarzy nam się w głowie, to wysokie temperatury oraz inne obyczaje ze względu na religie Islamu. Większa część czasu którą spędzamy w Dubaju ma miejsce w klimatyzowanych pomieszczeniach, a na zewnątrz wcale nie jest tak gorąco jak mogłoby się wydawać. Na ulicach spotykamy wiele kobiet w krótkich spódniczkach, czy z odsłoniętymi ramionami. Pewnie udając się w głąb lądu można odczuć większe różnice, jednak w Dubaju jest dość "normalnie".

Wróćmy do Burji Khalifa - to budowla o wysokości 829 metrów (163 piętra). Na górę wjeżdża się w ciągu 60 sekund (najszybsza winda na świecie - to stwierdzenie często słyszymy w Emiratach). Na górze jest taras, sklepik jakaś kawiarnia. Roztacza się szeroka panorama miasta, morze oraz pustynia. Spędzamy tam niecałą godzinę i wracamy na ziemie. A dokładniej do centrum handlowego... Jeszcze tylko 30 minut marszu i wrócimy na stację metra.



Kolejnym punktem naszej rozrywki w Dubaju był Park Wodny Aquaventure. Wyposażony w liczne zjeżdżalnie, baseny, wiry, dostęp do plaży i takie tam. Zbudowany jest na Palm Beach (czyli sztucznie usypanych wyspach które z lotu ptaka wyglądają jak palma). Aquapark ciągnie się na długości 1,7km. Aquaventure jest na pewno warte odwiedzenia, jednak 300zł za wejście to chyba trochę dużo. Dla miłośników mocnych wrażeń, są dwie pionowe zjeżdżalnie, w których można poczuć dużą prędkość i lekko starte plecy :) Aqupark był fajny, i idealny żeby spędzić tu połowę dnia. Jest też duże akwarium, odwiedziliśmy je (+50zł) ale chyba można sobie to darować.



Na Palm Beach prowadzi kolej jednoszynowa (Monorail). Sama przejażdżka tym pojazdem określana jest w Tripadvisorze jako atrakcja godna polecenia. Faktycznie za oknem można podziwiać fajne widoki, ale nas Dubai już zmęczył i określiłbym to jako zwykły środek transportu. Podobna kolejka prowadzi na lotnisko w Rzymie do 5 terminala. Tutaj za 5km odcinek trzeba zapłacić 25zł (w dwie strony).



Na koniec dnia, wróciliśmy pod Burji Khalifa gdzie od godziny 18:00 (po zmroku), odbywa się co 30 minut pokaz fontann (podobne do tych Warszawskich, tylko oczywiście odpowiednio większe). Ludzi jest bardzo dużo, a pokaz połączony z muzyką robi wrażenie. To pierwsza rzecz w Dubaju która robi na nas duże wrażenie. W tle widać też podświetlone budynki co daje fajny widok.



Podsumowując, Duabi nas rozczarował. Widzieliśmy pewnie tylko mały ułamek co jest do zobaczenia w Emiratach, jednak miasto nas przytłoczyło swoją wielkością i jednocześnie pustością. Dodatkowo wszystkie atrakcje są dość drogie, ale trzeba przyznać że obsługa jest aż nad wyraz miła. Zagaduje, pyta o wrażenia, czy wrócimy. Na dalszym etapie podróży spotkaliśmy Czechów którzy pokonywali tą samą trasę co my, ich spostrzeżenia były podobne: "Jak można tu spędzić wakacje?" - ale kto czego szuka. Standard hoteli, pogoda i ciepłe morze na pewno brzmi zachęcająco.

Po tym wszystkim wracamy na lotnisko, gdzie mamy kolejny nocny lot z Emirates do Bangkoku. Tym razem podróż odbędziemy dwupoziomowym Airbus A380. Jednorazowo na pokład mógłby zabrać nawet 800 osób (przy podziale na jedną klasę). Z zewnątrz robi duże wrażenie,a w środku i podczas lotu tak jak można byłoby się domyślać... nie różni się niczym od lotu tanią linią po Europie. Pewnie jest więcej miejsca na nogi, ale nam rzadko to przeszkadza. W systemie rozrywki pokładowej są Polskie filmy oraz muzyka. Zawsze to fajny akcent w podróży (na wcześniejszym locie Emirates (Boeing 777) też były Polskie filmy).



Zmęczenie daje się we znaki. Zasypiamy od razu po zajęciu miejsc w samolocie zasypiamy. Ostatni raz w hotelowym pokoju byliśmy w Cape Town (od tego czasu minęło 40 godzin). Chwile przed zaśnięciem, udało się przykleić naklejkę nad głową: "Wake me up for meal", fajny gadżet na długiej trasie. Wcześniej zdarzało nam się przesypiać serwis pokładowy, co było trochę irytujące. Magda chwile przed wyjazdem stwierdziła u siebie uczulenie na gluten. Zaznaczyliśmy to w rezerwacji biletów i mogła się cieszyć spersonalizowanym jedzeniem - to ten moment kiedy stewardesy roznoszą pojedyncze tacki z jedzeniem do różnych ludzi na pokładzie - przed rozpoczęciem serwisu. Obudziliśmy się jak przejeżdżał wózek gdzie panie zawsze pytają Fish or Chicken. Magda jeszcze nie miała swojej tacki i pyta panią czy pamięta o jedzeniu Gluten Free - pan siedzący obok, uspokaja nas że ten posiłek próbowali nam wręczyć już trzykrotnie bez skutku (nie dało się nas dobudzić). Wtedy uświadomiliśmy sobie że nasz pierwszy kontakt z Bangkokiem to będzie minimum 24h w hotelu.



W Bangkoku lądujemy nad ranem, nasz samolot zrobił olbrzymią kolejkę do odprawy paszportowej. Szybko przemieszczamy się do metra i udajemy się do hotelu na odpoczynek.....

W kolejnej części relacja z Bangkoku!

Podsumowanie:
• Burji Khalifa 130 AED (~150zł)
• Aquawenture 310 AED (~315zł)
• Monorail 25 AED (~28zł)
• Bilet dobowy 20 AED (~22zł)

Ceny picia, ciastek etc. w sklepach bardzo zbliżone do tych z Polski. Droższe są owoce. Stołowaliśmy się w supermarkecie gdzie serwowane było jedzenie do plastikowych pojemniczków. Za 15zł można było się najeść do syta.

htps://www.youtube.com/embed/fycY7_GlQ0s

PS. Zdjęcia Palm Beach, Monorail oraz Airbusa wzięte z internetu dla zobrazowania treści.

Dodaj Komentarz